Wraz z drastycznym wzrostem ilości owadów, który nastąpił po czerwcowych deszczach, szybko okazało się, że Stefan jest na nie uczulony. Z dnia na dzień cały zrobił się w bąblach, drapał się niemiłosiernie o wszystko, co tylko było w zasięgu – ściany boksu, kraty, uchwyt na lizawkę. Pasjami wycierał ogon, grzywę i boki, zawijał się w precel, żeby zębami dosięgnąć grzbietu, a cała sytuacja sprawiała, że był mocno poirytowany. Swędzenie doskwierało mu na tyle, że potrafił w ciągu nocy zrobić sobie na łopatce krwawe szramy trąc o chropowaty kant ściany boksu. Oprócz walki z owadami wszelkiego typu odstraszaczami, psikania samego Stefana i jego boksu, a także dokładnych kąpieli przynajmniej dwa razy w tygodniu, wygrzebałam z szafy derkę siatkową kupioną w zeszłym roku na Elbrusa. Pierwotnie chciałam, żeby Stefan stał w niej również w stajni, ale ta opcja szybko spaliła na panewce z powodu talentu Stefana do ściągania i niszczenia siatki, ale też w związku z tropikalnymi temperaturami, które jednoznacznie ten pomysł przekreśliły. Jako że w mojej dotychczasowej derce Stefan mocno się pocił, klapa na brzuch kompletnie na niego nie pasowała, a już po zeszłym roku użytkowania przez Elbrusa derka miała pewne drobne zniszczenia, które Stefan konsekwentnie pogłębił – a to karabińczyk zepsuty, a to rozdarcie przy szwie i dziurka na łopatce, w niedługim czasie podjęłam decyzję o zakupie nowej derki.
Wybór padł na Bucas Buzz Off. Raz, że taką derkę dla swojego konia ma moja przyjaciółka, dwa, że Bucas jest marką o dobrej renomie, kojarzącą się z solidnym wykonaniem produktów, może bez przesadnej dbałości o fikuśny design, ale z dużą troską o jakość i trwałość, a trzy, że ten model spodobał mi się ze względu na kilka anatomicznych rozwiązań. W tym roku derka będzie wprawdzie służyć Stefanowi głównie na spacerach, kiedy swoboda ruchów nie jest mu aż tak niezbędna, ale zakładam, że w przyszłym roku o tej porze będzie już hasał na padoku, a sądząc po jego aktualnych owadzich dolegliwościach derka siatkowa wciąż będzie letnim must havem.
Buzz Off to derka uszyta z jednego – nie licząc klapy na ogon i klapy pod brzuchem – kawałka materiału o strukturze gęstej siateczki. Derka ma anatomiczny krój uwzględniający gabaryty konia i jego biomechanikę, w efekcie zapewnia pełną swobodę. Jest sporo dłuższa niż większość standardowych modeli. Dzięki temu, że została skrojona z jednego dużego kawałka materiału, nie ma dodatkowych szwów czy zaszewek, które mogą podrażniać konia od wewnętrznej strony. Zapewnia pełen komfort ruchów, a przy tym zupełnie nie obciera. Tkanina mimo swojej gęstości jest bardzo lekka, a że przy tym odbija promienie UV, koń nie przegrzewa się w derce, przynajmniej na tyle na ile to możliwe przy temperaturach, jakie ostatnio mamy.
Buzz Off zapina się na klatce piersiowej na pojedynczy haczyk i podwójny rzep, co znacząco przyspiesza ubieranie i ściąganie, a przy tym dobrze zabezpiecza samo zapięcie i konia. Ta część została dodatkowo wzmocniona i jest miękko podszyta, więc zapięcie w żaden sposób nie uciska ani nie obciera. Oprócz standardowego wyposażenia – klapy na ogon, pasków do mocowania wokół tylnych nóg, ma jeszcze wygodną klapę pod brzuch. Nie zapina się jej na klasyczne pasy umieszczone na zewnętrznej stronie derki, tylko podpina się ją od wewnątrz. Dzięki temu derka faktycznie dobrze przylega do brzucha i owady nie mają szans dostać się pod materiał, a jego przemieszczanie nie drażni konia. Ryzyko przełożenia nogi przez klapę czy zahaczenia o nią przy najbardziej spektakularnych bryknięciach jest zerowe, co mnie akurat cieszy szczególnie.
Bardzo łatwo się ją ubiera i ściąga. Plastikowe karabińczyki przy klapie i wokół nóg oraz łatwe zapięcie na klatce piersiowej znacząco ułatwiają ten proces. Tkanina wygląda naprawdę solidnie, jest gęsta i mocna, ale sama derka jest przy tym bardzo lekka. Sądząc po zachowaniu Stefana, któremu ciężko było dotychczas stanąć na trawie bez wiercenia się i odganiania od much, owady faktycznie nie przedostają się, ani kąsają przez ten materiał, bo Stefan w niej stoi dużo spokojniej.
Ten model nie jest może przesadnie piękny, nie ma ładnych dodatków i wykończeń, Stefan wygląda w nim trochę jak w przydużym szlafroku, ale naprawdę się sprawdza i na razie wygląda jakby miał szansę spokojnie posłużyć kilka sezonów. Jedyną jego wadą jest brak możliwości regulacji klapy pod brzuchem. Stefan, chociaż od czasu kontuzji wyhodował nieco nadprogramowych centymetrów w talii, a i urósł nieco od momentu zakupu, nie jest jakimś przesadnym gigantem czy grubaskiem, a jednak w naszej derce w rozmiarze 155 ledwie dopinam na nim tę klapę pod brzuchem. Myślę, że dla wielu koni obwód w talii przewidziany przez producenta może być zbyt ciasny, a bez klapy na brzuch gubi się część funkcjonalności derki. Niemniej jednak mocno ten produkt polecam muchowym wrażliwcom i alergikom, jak Stefan, ale i koniom, którym chmary much i komarów zwyczajnie przeszkadzają w cieszeniu się sezonem pastwiskowym.
Bardzo się cieszyliśmy na taką pogodę, ale u nas to samo 🙁 Teraz chociaż jakoś lepiej sobie radzimy, ale wcześniej była tragedia…