Dla Jeźdźca Shopping

Sposoby na lipcówkę

Stefan jest alergikiem, co roku w okresie letnim borykamy się z paskudną egzemą, ale po paru wspólnie spędzonych sezonach, mamy już opracowane kilka sposobów na radzenie sobie z tym problemem.

Kiedy tylko rozpoczyna się sezon na wzmożoną aktywność owadów, Stefan jest obsypany paskudnie swędzącymi ugryzieniami, które z czasem zmieniają się w bąble, a następnie w rozdrapane rany. Ogon i grzywa zmieniają się w wytarte szczotki, a widok Stefana przyjmującego akrobatyczne pozycje, żeby podrapać się o ścianę czy okno w boksie staje się codziennością. Chcąc nie chcąc musiałam przez ostatnie lata wypracować swoje metody walki z alergią.

Repelenty

Podstawa to dobra i względnie skuteczna ochrona przed owadami. Względnie skuteczna, bo wiadomo, że działanie najlepszych nawet repelentów kończy się wraz z pierwszym spoceniem konia, a Stefan jest koniem, który słabo znosi upały i poci się niestety dużo. Jest kilka preparatów, które przetestowaliśmy i z których działania jestem zadowolona, chociaż wiadomo, że żaden z nich cudów nie robi i nie sprawia, że przez najbliższe 48 godzin do mojego konia nie zbliży się żadna mucha. Po pierwsze klasyczna czarna Absorbine, przez długi czas był to mój podstawowy środek odstraszający owady, działa nieźle, ale trzeba jej trochę wypsikać, żeby faktycznie przynosiła efekty. Po drugie mój zeszłoroczny faworyt czyli Mucha Nie Siada od Doctor Horse. Oprócz uroczej nazwy, ten preparat robi świetną robotę i wymaga niewielu psiknięć, żeby przynosić efekty. Do tego pachnie intensywnie, ale ten zapach nie drażni i nie odrzuca. Po trzecie moje tegoroczne odkrycie – Brummer Control od Bense&Eicke. Jako że Mucha Nie Siada miała chwilowy przestój produkcyjny, szukałam zastępstwa na początek sezonu i tak z polecenia trafiłam na Brummer Control. Działa w moim odczuciu równie dobrze, co preparat od Doctor Horse, mimo że składniki aktywne i zapach ma zupełnie inne. Jedyną wadą jest właśnie zapach, który jest wyjątkowo intensywny i dla mnie mocno nieprzyjemny, mam wrażeniem jakbym Stefana zanurzyła w dziegciu, ale działania temu preparatowi odmówić nie można. Niemniej ze względu na zapach moim faworytem pozostaje Mucha Nie Siada.

Preparaty do smarowania

Kolejnym aspektem walki z lipcówką jest radzenie sobie z ugryzieniami i świądem, które będą się niestety pojawiać w mniejszym lub większym stopniu przy najlepszych nawet środkach odstraszających owady. Tu absolutnych faworytów mam również trzech. I tak po pierwsze Stop Itch od Jump It. Ten producent oprócz tego, że ma w swojej ofercie moje ulubione wcierki, to jest całkiem niezłym specjalistą od swędzenia. Przede wszystkim rozróżnia preparaty na świąd o podłożu dermalnym i na egzemę letnią. Ten drugi to Stop Itch, który występuje dodatkowo w dwóch formach – kremu i sprayu. Ja wolę spray, mimo że Stefan nie przepada za psikaniem, to lepiej rozprowadza się w moim odczuciu tę formę na grzywie, nasadzie ogona i większych powierzchniach, które akurat tego wymagają. Używam tego preparatu codziennie, niezależnie od objawów, od początku wiosny do jesieni, psikam nim nasadę grzywy i rzep ogonowy. Zdarzyło nam się już ze Stefanem nie mieć wcale grzywy i mieć smutne resztki ogona, bo Stefan w ciągu kilku dni wytarł je do zera, więc teraz używam tego płynu niezależnie od objawów, bo nie tylko łagodzi, ale i zapobiega swędzeniu. Jeśli mimo najlepszych starań w uniknięciu ugryzień i bąbli zastaję Stefana spuchniętego i całego w kropkach, to wjeżdża u nas maść ozonowa od Scandia Cosmetics . Ta maść to jest cudo na egzemę. W tym sezonie zdarzyło mi się, że Stefan z dnia na dzień wrócił z padoku z przednimi nogami calutkimi w ukąszeniach, które w szybkim czasie zmieniały się w ropiejące ranki i strupki. Po dwóch sesjach mycia manusanem i solidnego smarowania maścią ozonową problem zniknął i gdzieniegdzie pozostały tylko wysuszone strupki. Jedyną wadą tego produktu jest kolor, maść jest brązowawo-żółta i takie właśnie plamy pozostawia na siwej sierści, a są to plamy, które nie chcą zejść mimo wielokrotnego mycia. Trzecim moim ulubionym produktem jest Heal It, czyli kolejny z oferty Jump It, to jest maść, której używam na wszelkiego rodzaju strupki, ranki i zadrapania. Heal It łagodzi i przyspiesza gojenie, a przy okazji sprawdza się też przy zadrapaniach, których przyczyną nie jest egzema, a które w przypadku wyjątkowo delikatnego i podatnego na otarcia egzemplarza zdarzają się często.

Wsparcie od wewnątrz

Ważnym aspektem walki z alergią jest wsparcie od wewnątrz. Tutaj również mam kilku faworytów. Po pierwsze ziemia okrzemkowa, suplementów zawierających ziemie okrzemkową jest bardzo wiele, Stefan aktualnie dostaje Mebio Kieselgur. Ten środek wspiera kondycję skóry, a przy tym wspiera dodatkowo synteze kolagenu i aparat ruchu, więc dla nas działa podwójnie. Po drugie probiotyki, bo wspierają odporność i kondycję, tu też nie jestem przywiązana do jednego konkretnego producenta, ale staram się, żeby Stefan dostawał takie wsparcie cały czas. Po trzecie zioła i tu stosujemy przytulię i pokrzywę, oba zioła wspomagają konie z reakcjami alergicznymi i łagodzą podrażnienia skóry, na te ostatnie pomaga też liść brzozy, który Stefan również dostaje. Do tego sezonowo biotyna z cynkiem na wsparcie skóry i sierści.

Dzięki temu zestawowi produktów, a także przede wszystkim dbaniu o higienę, częste kąpiele i spłukiwanie po treningach, udaje nam się względnie panować nad problemami skórnymi Stefana, chociaż zdarzają się i momenty w sezonie, kiedy bez wsparcia sterydami nie jest w stanie funkcjonować. Niemniej na ten moment ograniczyliśmy je do minimum, a mimo to sezon letni nie jest dla Stefana udręką.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *