Na ostatniej krakowskiej Cavaliadzie miałam w rękach czapraki Torpol z nowej kolekcji. Cavaliada to idealna okazja, by przeróżne interesujące nas produkty i nowinki zobaczyć na żywo, dotknąć i zważyć w rękach, więc jak zwykle z ciekawością zwiedzałam interesujące mnie stoiska i trzeba przyznać, że w sklepiku Torpola spędziłam dobrą chwilę. Torpol to marka, którą lubię z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że jest to rodzimy producent (a to zawsze wzbudza moją sympatię), który konsekwentnie tworzy solidne produkty, o klasycznym dizajnie. Ich projekty są proste, oparte o klasyczny, jeździeckie wzory i kolory, ale uszyte ze świetnych materiałów, trwałe i dobrze znoszące codzienne używanie. A do tego, co dodatkowo wzbudza moje zainteresowanie, jest to marka, która szuka nowych rozwiązań dla swoich produktów, używa tkanin technologicznych, wprowadza magnetoterapię i eksperymentuje z krojami i wykończeniami.
Miałam dotychczas dwa czapraki Torpola, z których jestem bardzo zadowolona. Oba mają podszewkę z materiału Evolon. Jest to tkanina o bardzo wysokiej chłonności, a przy tym gładka i miękka, a więc niepodrażniająca skóry nawet wrażliwych siwków. Te czapraki fantastycznie sprawdzają się podczas intensywnych treningów, kiedy koń mocno się poci, doskonale odprowadzając wilgoć, a po tym szybko schną i, co dla mnie bardzo ważne, bardzo dobrze znoszą pranie – nie odkształcają się i nie mechacą. To nie jest ładny produkt, który należy oszczędzać i zakładać na specjalne okazje, tylko taki, który fajnie wygląda, ale też sprawdza się w faktycznym treningu.
Podczas zwiedzania Torpolowego stoiska, miałam w rękach czapraki Sport Cut z najnowszej kolekcji. Jest to czaprak, który obok tych znanych mi już rozwiązań, a więc trwałej wierzchniej tkaniny i podszewki z Evolonu, o którym pisałam wcześniej, ma dosyć innowacyjny krój. Całość została bowiem uszyta z jednego kawałka materiału. Nie ma żadnego przeszycia w górnej części czapraka. Do tego okolica kłębu została skrojona anatomicznie, tak by nie uciskać, ani nie podrażniać kłębu i uszyta z przewiewnej siatki, by zapewnić maksymalny komfort w tym newralgicznym miejscu. Jednym słowem cała część grzbietowa czapraka została uszyta tak, by zapewnić koniowi maksymalny komfort, jak najmniej drażnić i uciskać konia pod siodłem. Niby nic, a bardzo wiele. Z jednej strony świat się nie kończy z powodu szwu na linii grzbietu konia. Ten szew nie powoduje dramatycznych kontuzji, albo ropiejących ran. To prawda. Ale z drugiej strony brak tego szwu, anatomiczny krój i przewiewna okolica kłębu, to większy komfort konia i mniej podrażnień. A to już bardzo wiele. Takie rozwiązania, które mają na celu podniesienie wygody konia czy jego wsparcie w pracy, zawsze wzbudzają moją ogromną sympatię.
Wprawdzie z Cavaliady nie wróciłam z tym czaprakiem (za to wróciłam z innym…), niemniej w końcu zmiękłam i kupiłam go sobie w ramach prezentu urodzinowego. Testuję go od kilkunastu dobrych treningów i jestem bardzo zadowolona. Po doświadczeniach z dotychczasowym stadkiem torpolowych czapraków, o tym, że będę zadowolona z jego jakości i z tego jak będzie znosił treningową codzienność, wiedziałam już zanim dotarła do mnie przesyłka. Ale ciekawiło mnie, jak ten specyficzny krój sprawdzi się pod siodłem i z perspektywy kilku dobrych treningów mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Czaprak jest świetnie skrojony, dobrze leży na grzbiecie. Okolice kłębu zostawiają dużą przestrzeń, co w połączeniu z moim wyciętym przy kłębie Kentaurem daje naprawdę sporo komfortu w tej strefie. Do tego sam czaprak jest bardzo lekki, mimo że wypełnienie jest na tyle sztywne, by po paru praniach nie uginać się i nie tracić kształtu. Brak szwu na linii grzbietu jest wprawdzie pewnym utrudnieniem przy siodłaniu, bo nie ma punktu odniesienia wierzchu czapraka do kręgosłupa konia, nie licząc przeszycia na lamówce, niemniej jest to warte komfortu, który ten brak szwu generuje. A poza wszystkim czaprak jest po prostu bardzo ładny – klasyczny, prosty i elegancki. Idealny dla wielbicieli dobrego designu i pro-końskich rozwiązań.