Zawody

Szybkie podsumowanie sezonu otwartego

Miniony sezon otwarty był zdecydowanie najlepszymw naszej wspólnej przygodzie ze Stefanem. Po bardzo udanych startach na hali, miałam swoje oczekiwania wobec nadchodzącego sezonu otwartego, ale Stefan przerósł je wszystkie.

Stefan zawsze był koniem bardziej na halę niż otwarty plac, zawsze lepiej czuł się zimą niż latem i zawsze wtedy mieliśmy lepsze wyniki, więc nie spodziewałam się, że uda nam się zrobić taki glow up właśnie w sezonie otwartym. Jako że ubiegłe halówki skończyliśmy z bilansem czterech oczek na koncie, to liczyłam na to, że na otwartym placu uda nam się wyskakać jeszcze może dwa i w ogólnym rozrachunku celem było utrzymanie dobrej koncentracji Stefana na zadaniach. Tymczasem Stefan wyskakał nam cztery oczka i tym samym skończyliśmy drugą klasę sportową na przedostatnich zawodach. A sezon zamknęliśmy wygrywając Małopolską Ligę Jeździecką i pierwszy raz wróciliśmy z zawodów z wygraną derka. To nie jest najbardziej prestiżowe zwycięstwo, a jednak jest dla mnie ważne, bo jest jakimś podsumowaniem postępu, który udało nam się zrobić w ostatnim roku i dowodem na to, że przez cały sezon utrzymywaliśmy dobrą formę i robiliśmy przyzwoite wyniki.

Każdy poprzedni nasz sezon był w jakimś stopniu walką o przetrwanie, na niższym czy wyższym poziomie, z lepszymi czy gorszymi wynikami gwarancji, że dojedziemy bez perturbacji do celowników nie było nigdy. Ubiegłe halówki były pierwszym momentem kiedy złapaliśmy stabilizację, powtarzalność wyników i zaczęliśmy robić dobre przejazdy na poziomie 120/125 bez zaliczania po drodze fuck upów, eliminacji czy wyników, po których ciężko stwierdzić czy jechaliśmy konkurs zwykły czy aby nie z jockerem. Nie spodziewałam się jednak, że uda się utrzymać tę tendencję w sezonie otwartym, Stefan na zewnętrznym placu zawsze był bardziej podatny na rozkojarzenia i momenty zawahania. Tymczasem w tym sezonie obyło się bez żadnych perturbacji i przygód, Stefan ani razu się nie zawahał, z grubsza trzymał wyniki na poziomie 0/1/2 zrzutki, szedł pewnie i nie raz nie dwa wyciągał sytuacje, w których nie możnaby mieć pretensji za odmowę skoku.  I chociaż były momenty w tym sezonie, kiedy wątpiłam, że uda nam się zrobić tę drugą klasę sportową, to Stefan w parkurze dawał mi ogrom spokoju i pewności.

Czuję, że to jest moment, kiedy cztery lata trudów i pracy z tym koniem zaczynają do mnie wracać. I jestem wreszcie w dobrym miejscu. Przed nami sezon halowy, na który nieśmiało i bez wielkiej presji zaplanowaliśmy debiut w 130. To jest wysokość, która mi się nie śniła, kiedy kupowałam tego konia i wciąż trochę nie mogę uwierzyć, że faktycznie planujemy ją jechać. Tak długo męczyliśmy się ze zrobieniem drugiej klasy sportowej, że chyba przestałam zastanawiać się, co będzie kiedy już ją zrobimy. Nadszedł jednak ten moment więc i debiut w 130 stał się realnym planem. Co dalej? W tym roku mamy w kalendarzu jeszcze trzy starty na hali, zaczniemy od Becker Sportu w październiku, a potem Michalowice w listopadzie i grudniu. Jako że na Cavaliadzie w Poznaniu nie ma konkursu 120/125 w 1* to niestety tam nie wystartujemy, czego bardzo żałuję, bo były to moje ulubione zawody i z różnych względów mam do nich szczególny sentyment. W zamian uda nam się wystartować na Halowych Mistrzostwach Polski Południowej, które ostatnie dwa lata kolidowały nam nieco z Cavaliada. Na wszystkie te plany patrzę z ostrożnym optymizmem, bo jak wiadomo nic w tym sporcie nie jest dane raz na zawsze, a czujnym i rzetelnym w pracy z koniem trzeba być zawsze. Niemniej cieszę się miejscem, do którego dotarłam i nie mogę doczekać się tego, co czeka nas dalej.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *