
Wstyd się przyznać, ale książkę „Gdyby konie mogły krzyczeć” przeczytałam dopiero po ostatnich warsztatach z Gerdem Heuschmannem. Wiele razy miałam ją w rękach, przeglądałam i ostatecznie odkładałam na półkę, a do kasy szłam z czymś innym. Wydawało mi się, że jest to lektura bardzo „medyczna”, skupiająca się na biomechanice i zamiast niej wybierałam jakąś milszą i łatwiejsza w odbiorze pozycję. Dzisiaj mi wstyd, bo uważam, że powinien przeczytać ją każdy, kto wsiada na konia, a tym bardziej ten, kto uważa się za jeźdźca. Powinna to być lektura obowiązkowa w każdej stajni, nawet tej o bardzo rekreacyjnym charakterze. Ja sama kupiłam ją na warsztatach w Opolu i przeczytałam, a właściwie pochłonęłam pierwszego dnia po powrocie do domu.
„Gdyby konie mogły krzyczeć” to w największym skrócie książka o biomechanice konia i współczesnym jeździectwie. To mocny i bardzo krytyczny głos w dyskusji na temat dobrostanu koni w sporcie i rekreacji. Doktor Gerd Heuschmann nie boi się wskazać winnych sytuacji, w której dobro naszych czterokopytnych przyjaciół zostało przesunięte na drugi plan w drodze do osiągnięcia szybkich, łatwych i widowiskowych rezultatów. A winni jesteśmy wszyscy: jeźdźcy, trenerzy, hodowcy, sędziowie, dziennikarze i widzowie oglądający rywalizację na parkurze i czworoboku.
Gerd Heuschmann jest lekarzem weterynarii, jeźdźcem i trenerem. „Gdyby konie mogły krzyczeć” to jego pierwsza książka, w której skupia się na kondycji współczesnego jeździectwa na każdym poziomie zaawansowania i przede wszystkim zajmuje wyraźne stanowisko w dyskusji na temat tego, co jest w treningu właściwe, a co krzywdzące dla konia. Autor bardzo jasno wyraża swoją opinię już we wprowadzeniu książki pisząc: w siodle jeźdźcy bezustannie ciągną, cisną, szarpią oraz czynią wiele innych dziwnych rzeczy. (…) Nie o to chodzi!!! Nadszedł czas aby podniosły się głosy sprzeciwu i by wypowiedziano wojnę „towarzystwu szarpiących i cisnących”! Heuschmann swoje poglądy na temat jeździectwa bardzo mocno osadza w wiedzy z zakresu biomechaniki, a swoim czytelnikom przybliża te medyczne aspekty w obszernym rozdziale na temat podstaw anatomii. Wielu z nas jeździ konno nie mając zielonego pojęcia o tym, w jaki sposób funkcjonuje końskie ciało, jakie ma możliwości i ograniczenia, jak dokładnie wygląda układ kostny naszego wierzchowca i na co pozwalają mu jego mięśnie. A co za tym idzie nie wiemy, jak jeździć, by nasz koń rozwijał się prawidłowo i w zgodzie ze swoimi możliwościami. Heuschmann w swojej książce przybliża podstawy wiedzy z zakresu anatomii i biomechaniki, którą powinien mieć w głowie każdy miłośnik jeździectwa znajdując się w siodle.
Osią książki „Gdyby konie mogły krzyczeć” jest przeciwstawienie sobie dwóch szkół – klasycznej szkoły jazdy konnej, wywodzącej się z tradycji kawaleryjskiej i współczesnych metod treningowych opartych na pragnieniu osiągnięcia jak najbardziej spektakularnych (chociaż przy tym niekoniecznie zdrowych dla konia) efektów w jak najkrótszym czasie. Gerd Heuschmann nie sprzeciwia się tylko samemu rollkurowi, o którym wszyscy wiemy, że jest dla konia zły i bolesny, ale w ogóle sprzeciwia się jeździectwu o charakterze opresyjnym, brutalnym, gdzie koń jest niemym narzędziem, a nie partnerem. Wytyka te grzechy, które każdy z nas ma na sumieniu: jazdę od ręki, korzystanie z przeróżnych patentów, mechaniczne ściąganie głowy konia w dół, agresywną jazdę z twardą ręką i mocnymi łydkami. Heuschmann pokazuje i tłumaczy swoim czytelnikom, że brutalność w siodle nie ogranicza się do źle używanego bata czy rollkuru i niestety często wywodzi się z braku wiedzy teoretycznej na temat naszych wierzchowców. Wielu jeźdźców i to zarówno sportowych, jak i rekreacyjnych oczekuje od swoich wierzchowców szybkich i spektakularnych, ale przy tym pustych efektów – wyższych skoków, obszerniejszych fuli i lepszego wymachiwania nogami w kłusie, nie zwracając uwagi na faktyczny rozwój konia i jego możliwości.

Zarówno podczas warsztatów, którym miałam okazję przyglądać się na początku grudnia, jak i w swojej książce Gerd Heuschmann zwracał uwagę na to, jak ważny dla zdrowia koni jest prawidłowy trening. Jako doświadczony weterynarz stwierdzał jednoznacznie, że przyczyną wielu problemów zdrowotnych, schorzeń kręgosłupa i urazów kończyn jest tylko i wyłącznie trening oparty na rozwiązaniach siłowych i braku poszanowania dla biomechaniki konia, nastawiony na szybkie rezultaty. Gerd jest trenerem, który zawsze staje po stronie konia, a przyczyny problemu, bez względu na jego charakter, czy jest to płochliwość, usztywnienie, unikanie skoku czy nieumiejętność wykonania wyższej figury ujeżdżeniowej, szuka u jeźdźca, celnie wskazując jego braki w sztuce jeździeckiej.
Wszystkim, którzy pragną rozwijać się wspólnie ze swoimi końmi w atmosferze prawdziwego partnerstwa, opartego o wiedzę teoretyczną i świadomość swoich własnych jeździeckich błędów, a nie pustą antropomorfizacji i fałszywą łagodność, z całego serca polecam książkę „Gdyby konie mogły krzyczeć”. Wbrew pierwszemu wrażeniu jest to lektura, którą czyta się z dużą przyjemnością, opatrzona bardzo pomocnymi w zrozumieniu problemu zdjęciami i ilustracjami. Ja sama pochłonęłam ją w jeden wieczór, z wypiekami na twarzy, jak rasowy kryminał.
Przeczytajcie tę książkę, a Wasze konie szybko Wam za to podziękują.
Ocena: 10/10